niedziela, 7 grudnia 2014

Houston mamy problem........ czyli domowa mikrodermabrazja VisaCare




Z czym zapytacie? Otóż, jakiś czas temu, całkiem niedawno kobiecym światem wstrząsnęło nowe, cudowne urządzenie.
Philips VisaCare …już wiecie  prawda?

Postanowiłam do lawiny ochów i achów  dorzucić swoje trzy grosze.(nie to żebym coś miała przeciw marce)
Co do „dizajnu” to jest ok. Dane techniczne  też. Ale nie o tym chcę pisać, lecz o samym działaniu na nasza skórę .
Zabieg mikrodermabrazji jest znany na Polskim rynku od kilkunastu lat.
Osobiście miałam okazję pracować na jednym z pierwszych urządzeń  jakie wtedy się pojawiły. Od tego czasu jest to jeden z częściej wykonywanych zabiegów a także element zabiegów bardziej rozbudowanych.

Ale ja nie o tym…
Ciekawi mnie fakt, iż za każdym razem nabywając tego typu specjalistyczne urządzenia pomimo lat praktyki, przechodzę kolejne szkolenia by móc pracować na danym sprzęcie.
Między innymi po to by moje klientki miały pewność, że nie zrobię im krzywdy.
Certyfikaty potwierdzające umiejętności to niemalże podstawa.
Jakże często widzę spojrzenia dyskretnie „omiatające” ścianę…
A tu wystarczy  instrukcja i już…
Wiem, że to sprzęt nieprofesjonalny ale…. czy przy braku odpowiedniej wiedzy zachwycona zakupem oraz wizją oszczędności kobieta nie zrobi sobie zwyczajnie krzywdy?
Co prawda jest w instrukcji kilka uwag , czego nie robić, ale czy każdy się do nich zastosuje???
A jeśli nawet to nie sadzę  by każda kobieta potrafiła trafnie ocenić potrzeby swojej skóry, częstotliwość zabiegów itd…
Laik wykonując mikrodermabrazję  samodzielnie może popełnić, a wręcz jestem pewna, że popełni mnóstwo błędów, które mogą mieć nieodwracalne skutki.
No cóż, może nie od razu ale za jakiś czas może pożałować. Czego konkretnie?
Oto kilka przykładów:
-wybroczyny, -zcieńczona skóra, -nadmiernie rozciągnięta, -infekcje, -rozprzestrzenienie zmian wtórnych i …..tu lista może być dłuuuuuga

Podobna sytuacja miała i ma miejsce z paznokciami.
Najpierw przedłużanie paznokci różnymi metodami wykonywały wyłącznie kosmetyczki,lub manikiurzystki posiadające odpowiednie szkolenia(kilkudniowe, kończące się egzaminem) z każdej z nich. Na podstawie uprawnień hurtownie sprzedawały im produkty …..Nagle ktoś zaczął sprowadzać pseudo żele itp. i sprzedawać komu tylko się dało…. dorzucając  czasem  kilkugodzinne „szkolenie” Co trzecia dziewczyna robiła w domu „paznokcie” i jest tak nadal.
Dla klientek, jak to zwykle bywa,ważna jest cena. Często w tej cenie dostawały i dostają „bonus’ w "osobie" pewnego niemiłego beztlenowca, którego bardzo trudno się pozbyć.Zapewne znacie takie przypadki.

Dlaczego tak się stało? Nieprawidłowo przeprowadzony zabieg i tyle.

Wracając do sedna moich spostrzeżeń.

Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że  za jakiś czas  „automikrodermabrazja”okaże się analogicznym przypadkiem. A to wszystko za, mimo wszystko, niemałe, własne pieniądze.Czy warto eksperymentować na swojej twarzy?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama.


Nie wiem, a może wiem,pewnie też się zastanawiacie, dlaczego lekarze z taką łatwością rekomendują  to urządzenie?
Tu,już na zakończenie, przytoczę pewien fakt. Jakiś czas temu w porannym programie TV Pan dr.dermatolog przestrzegał kobiety przed zabiegami kosmetycznymi, mającymi na celu zniwelować przebarwiania posłoneczne, gdyż jak podkreślił,” nic one  i tak nie dadzą, szkoda pieniędzy. Lepiej od razu skorzystać z usług z zakresu medycyny estetycznej”zaznaczył uprzejmie.
 W odniesieniu do powyższego stanowiska zastanawia mnie ten nagły  zachwyt pielęgnacją domową.............hm....
 W telegraficznym skrócie przedstawiłam wam swój, profesjonalny punkt widzenia, ale wybór, oczywiście należy do Was.

     Pozdrawiam Was  serdecznie, L





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz