środa, 31 grudnia 2014
czwartek, 18 grudnia 2014
Szalony makijaż lat 80-tych....?
Trochę mnie poniosło w kierunku lat 80-tych.
No cóż, czasem tak mam. Wtedy było baaaardzo kolorowo, papuzio i jaskrawo.
A dziś ???
Trendy trendami ale w makijażu nie ma, tak naprawdę, granic.
Często staje się on kluczowym elementem stylizacji i wyrazem tego co nam w duszy gra:)
A więc do dzieła :)
Buziaki, L
sobota, 13 grudnia 2014
Jaki makijaż na Sylwestra?
Ta noc rządzi się swoimi prawami.
Niezależnie czy macie w planach wielki
bal, domówkę czy klub, ma być szałowo..
wszystko zależy od Waszej fantazji.
Sylwestrowa noc , to blask, blask i jeszcze raz blask !!!!
A oto moja propozycja; Makijaż monochromatyczny przełamany wyrażnymi rzęsami, pokrytymi brokatem, w kolorze krwistej czerwieni.
Cień-Queen for a day Nr 56 na Duraline Inglot
Rzęsy wyrób własny:)
Pozdrawiam,
L
niedziela, 7 grudnia 2014
Houston mamy problem........ czyli domowa mikrodermabrazja VisaCare
Z czym zapytacie? Otóż, jakiś czas temu, całkiem niedawno kobiecym światem
wstrząsnęło nowe, cudowne urządzenie.
Philips VisaCare …już wiecie prawda?
Postanowiłam do lawiny ochów i achów
dorzucić swoje trzy grosze.(nie to żebym coś miała przeciw marce)
Co do „dizajnu” to jest ok. Dane techniczne
też. Ale nie o tym chcę pisać, lecz o samym działaniu na nasza skórę .
Zabieg mikrodermabrazji jest znany na Polskim rynku od kilkunastu lat.
Osobiście miałam okazję pracować na jednym z pierwszych urządzeń jakie wtedy się pojawiły. Od tego czasu jest to
jeden z częściej wykonywanych zabiegów a także element zabiegów bardziej
rozbudowanych.
Ale ja nie o tym…
Ciekawi mnie fakt, iż za każdym razem nabywając tego typu specjalistyczne
urządzenia pomimo lat praktyki, przechodzę kolejne szkolenia by móc pracować na
danym sprzęcie.
Między innymi po to by moje klientki miały pewność, że nie zrobię im
krzywdy.
Certyfikaty potwierdzające umiejętności to niemalże podstawa.
Jakże często widzę spojrzenia
dyskretnie „omiatające” ścianę…
A tu wystarczy instrukcja i już…
Wiem, że to sprzęt nieprofesjonalny ale…. czy przy braku odpowiedniej
wiedzy zachwycona zakupem oraz wizją oszczędności kobieta nie zrobi sobie zwyczajnie
krzywdy?
Co prawda jest w instrukcji kilka uwag , czego nie robić, ale czy każdy się
do nich zastosuje???
A jeśli nawet to nie sadzę by każda
kobieta potrafiła trafnie ocenić potrzeby swojej skóry, częstotliwość zabiegów
itd…
Laik wykonując mikrodermabrazję
samodzielnie może popełnić, a wręcz jestem pewna, że popełni mnóstwo
błędów, które mogą mieć nieodwracalne skutki.
No cóż, może nie od razu ale za jakiś czas może pożałować. Czego
konkretnie?
Oto kilka przykładów:
-wybroczyny, -zcieńczona skóra, -nadmiernie rozciągnięta, -infekcje,
-rozprzestrzenienie zmian wtórnych i …..tu lista może być dłuuuuuga
Podobna sytuacja miała i ma miejsce z paznokciami.
Najpierw przedłużanie paznokci różnymi metodami wykonywały wyłącznie
kosmetyczki,lub manikiurzystki posiadające odpowiednie szkolenia(kilkudniowe, kończące
się egzaminem) z każdej z nich. Na podstawie uprawnień hurtownie sprzedawały im
produkty …..Nagle ktoś zaczął sprowadzać pseudo żele itp. i sprzedawać komu
tylko się dało…. dorzucając czasem kilkugodzinne „szkolenie” Co trzecia
dziewczyna robiła w domu „paznokcie” i jest tak nadal.
Dla klientek, jak to zwykle bywa,ważna jest cena. Często w tej cenie dostawały i
dostają „bonus’ w "osobie" pewnego niemiłego beztlenowca, którego bardzo trudno
się pozbyć.Zapewne znacie takie przypadki.
Dlaczego tak się stało? Nieprawidłowo przeprowadzony zabieg i tyle.
Wracając do sedna moich spostrzeżeń.
Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że za jakiś czas
„automikrodermabrazja”okaże się analogicznym przypadkiem. A to wszystko
za, mimo wszystko, niemałe, własne pieniądze.Czy warto eksperymentować na swojej twarzy?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama.
Nie wiem, a może wiem,pewnie też się zastanawiacie, dlaczego lekarze z taką łatwością rekomendują to urządzenie?
Tu,już na zakończenie, przytoczę pewien fakt. Jakiś czas temu w porannym programie TV Pan
dr.dermatolog przestrzegał kobiety przed zabiegami kosmetycznymi, mającymi na
celu zniwelować przebarwiania posłoneczne, gdyż jak podkreślił,” nic one i tak nie dadzą, szkoda pieniędzy. Lepiej od
razu skorzystać z usług z zakresu medycyny estetycznej”zaznaczył uprzejmie.
W odniesieniu do powyższego
stanowiska zastanawia mnie ten nagły zachwyt pielęgnacją domową.............hm....
W telegraficznym skrócie przedstawiłam wam swój, profesjonalny punkt widzenia, ale wybór, oczywiście należy do Was.
Pozdrawiam Was serdecznie, L
sobota, 6 grudnia 2014
RECENZJA PALETY CHROMA COLOR SEPHORA
Dziś przybywam, nieco spóźniona, z obiecanymi wrażeniami po użyciu palety CHROMA COLOR….
Wrażenia są niemałe
Nie ukrywam, że zasiadałam do niej z
ciekawością .Po pierwsze dlatego, czy aby
nie będzie to kolejny zakup cieni, które tylko „na oko’ wyglądają pięknie ale niekoniecznie na oku.
No i czy, jak to często bywa, nie będzie ich więcej pod okiem niż na nim,
czyli na powiece rzecz jasna.
Rozpoczęłam więc testy .
Najpierw rozcierałam cień na ręce, palcami, póżniej to samo powtórzyłam pędzelkiem(również tym załączonym do zestawu) no i oczywiście na oku.
Nakładałam na sucho, na mokro, na bazę(sephora eyeshadow primer), bez bazy,
na Duraline Inglota i ………. ucieszyłam się, że tym razem dobrze „ulokowałam kapitał”.
A tak zupełnie poważnie, mogę Was zapewnić, że z tą paletą uda Wam się
wyczarować wiele pięknych makijaży.
Cienie w każdej z opcji sprawują sie świetnie. Dobrze przylegają do
pędzelka .Po jednorazowej aplikacji widać kolor a nie dziwną plamę.Po kilku godzinach na powiece wyglądają naprawdę dobrze.
Od nas
zależy tylko natężenie koloru.
Co do wydajności trudno ferować
wyroki po tak krótkim czasie użytkowania. Zapewne kolory uniwersalne, jak
zwykle „wyjdą „szybciej ale na moje oko cienie, z uwagi na teksturę,(miękkie,gęste)są wydajne i, z
pewnością, wystarczą na długo.
Naprawdę
cudne kolory
Od jasnych pastelowych matów, poprzez piaskowe, półtratnsparentne, połyskujące
srebrzystymi drobinkami, ciepłe złote, miedziane, cynamonowe, ciemnoczekoladowe mieniące się kolorowym gwiezdnym pyłkiem,
delikatne odcienie zieleni i soczyste szmaragdy czy turkusowy kolor karaibskiej
laguny.
Są też piękne głębokie granaty z lekkim
połyskiem lub intensywnym, nasycony opalizujący fiolet, fuksja i
delikatny róż po zupełnie pudrowy.
Jak widzicie każdy kolor występuje w różnych wersjach od matu poprzez
satynę lub lekką perłę po mocno skrzący gwiezdny pył dodający spojrzeniu magii.
Ale, ale to jeszcze nie koniec.
Uzupełnieniem tej barwnej kolekcji
są kredki w 12 odcieniach kolorów występujących w palecie.
Są miękkie ale się nie kruszą ani się nie rozmazują.
Podsumowując
Cienie i kredki z palety mają
najważniejsze dla mnie cechy: nasycenie koloru, komfort aplikacji, trwałość.A
to wszystko za bardzo rozsądną cenę.
Moim skromnym zdaniem dzięki bogatej gamie kolorów, idących w parze z trendami, paleta
CHROMA COLOR zaspokoi najwybredniejsze gusta.
Chcę tu podkreślić jedną ważną rzecz. A mianowicie: mam świadomość, że ta
paleta nie jest odkrywcza.
Tego typu cienie możemy znaleźć w wielu markach ale .......
Jakość jest tu naprawdę bardzo dobra i nie odbiega od prestiżowych marek.
Cieszę się, bo ta paleta jest zaprzeczeniem obiegowej opinii, że jak coś jest
tanie to jest do……a jednak niekoniecznie.
Na przestrzeni wielu lat miałam
okazję pracować na markach o niekwestionowanej
reputacji( a mimo to nie zawsze doskonałych) i wiem czego należy
oczekiwać od dobrego kosmetyku .
Dlatego z czystym sumieniem mogę się
podpisać pod swoimi słowami.
Ps: zdjęcia nie oddają w pełni nasycenia kolorów!!!
Pozdrawiam, L
wtorek, 2 grudnia 2014
CHROMA COLOR EYE PALETTE SEPHORA
Tym razem chcę Wam przedstawić mój najnowszy nabytek .
Jest grudzień więc jak większość naszej populacji ruszyłam na mini rajd po okolicznych sklepach, galeriach itp.Oczywiście, m.in. ,w poszukiwaniu ciekawostek i nowości w makijżowym świecie.
Na mojej trasie znalazła się też Sephora i.......................
Jak to Sephora ma już w swej tradycji tak i w tym roku w
przedświątecznych nowościach umieściła palety .
Mnie najbardziej
zainteresowała jedna z nich, a mianowicie : Edycja limitowana
Pierwsze, co zwróciło moja uwagę, to opakowanie ,a raczej
należałoby użyć słowa oprawa.
Klasyczna, dość masywna, pokryta imitacją skóry węża o
lekko złotawym połysku .
Krótko mówiąc ELEGANCKA….
Wiem, wiem ktoś powie, że „nie ocenia się książki po
okładce”.I absolutnie ma rację.
Dlatego czym
prędzej zajrzałam do wnętrza tajemniczej kasety skrywającej ……. cienie w 54 pięknych, nasyconych kolorach oraz 12 kredek, dwustronny pędzelek i całkiem spore lusterko.
Przeprowadziłam pobieżnie swój mały test i…….. od razu
wiedziałam, że muszę ją mieć……
I mam...
Dlatego natychmiast zabieram się do pracy by jak najszybciej
przedstawić Wam wnikliwą recenzję
palety CHROMA COLOR …
Oby intuicja mnie nie zawiodła....
Do jutra, pa L
czwartek, 27 listopada 2014
Historia makijażu cz.II
Jak obiecałam wcześniej dziś ciąg dalszy historii makijażu. Wiem ,że samo
słowo historia nie zawsze dobrze się kojarzy. Szkolna ława i zakręcona pani lub
pan profesor itd.,itp….
Ale my tu mamy zupełnie inną historię ,historię, bez której nasz fach by
nie istniał…. .a bez niego …my….
Cóż ja wolę o tym nie myśleć……
I tak mamy już
2500 r.p.n.e .
Sumerowie
Starożytny ,wysoko rozwinięty lud,
który stworzył zawiłe reguły matematyczne a przede wszystkim pismo ,wynajduje…… pierwszą
pęsetę!!!!
I od tej pory każde brwi są idealne i piękne.
2000 r.p.n.e
Egipcjanie
Nadal rozwijają „przemysł
kosmetyczny”.
Udoskonalają wcześniej opracowane mikstury, o coraz ściślejszych
wskazaniach.
Potrafią zapobiegać zmarszczkom, plamom starczym, rozmaitym zmianom
i wypryskom.
Używają do tego żółci wołu, kadzidła, pokruszonej cibory.
Pielęgnacja skóry jest dla nich na tyle ważna, że dopóki nie dostarczono środków do makijażu
wstrzymywano prace przy budowie piramid.
Dopiero po nałożeniu przez robotników
proszku antymonowego, malachitu czy ołowianki
prace ruszały dalej a palące słońce nie było tak dokuczliwe i
niebezpieczne dla ich skóry i oczu.
Te niezwykłe receptury są nam znane dzięki papirusowi, na którym zapisywano
ich skład.
Natomiast na przestrzeni kolejnych stuleci
od 1500 r.p.n.e do blisko 400 r.p.n.e
Egipcjanki pielęgnują swe
ciała olejkami, którym nadaje się zapach
mirry i kadzideł.
Powstają perfumy , na tyle cenne ,że zaczynają stanowić swego rodzaju
walutę przewyższającą wartością obowiązujące
środki płatnicze.
W międzyczasie Egipcjanie dochodzą do perfekcji w makijażu. Pokrywają nim
całą twarz.
Babilończycy
Nieco póżniej, w r. 1800 p. n. e idą
o krok dalej i tworzą złoty pyłek, którym posypują włosy.
Babilonia 600 r. p. n. e
Mija około 6 wieków .
Leżąca między Tygrysem a Eufratem Babilonia (dzisiejszy Irak)
skupia swą uwagę na dbałości o nienaganny wygląd.
Wyraża się ona zarówno w
stroju jak pielęgnacji i ozdabianiu ciała.
Podobno pewien wojownik zarzucał namiestnikowi króla Nabuchodonozora II
nadmierną troskę o wygląd, większą od troski o
sprawy ojczyzny.
Ten w akcie zemsty nakazał mu ogolić całe ciało i pokryć je pachnącymi
olejkami
i makijażem .
Od tej chwili powyższy rytuał miał stanowić jego codzienność….
(Jeśli mam być szczera to mnie ten rytuał bardzo odpowiada …, no może z
wyjątkiem golenia)
Świat
Około 400 r .p. n. e kult ciała jest już powszechny w wielu kulturach.
Dotyczy kobiet jak i mężczyzn ale to kobiety sięgają po cienie zrobione z różnego
rodzaju sproszkowanych minerałów i wiele innych produktów poznanych wcześniej a
nieustannie modyfikowanych .
Twórczy proces doskonalenia metod i składników trwa przez kolejne wieki by przejść do
nowej ery.
Dalsze losy makijażu już wkrótce..
Pozdrawiam Was L.
Subskrybuj:
Posty (Atom)